12 potraw, jemioła, opłatek…śnieg? Nie w Chile. Tutaj spędza się Boże Narodzenie w środku lata, ciesząc się wysoką temperaturą i długimi letnimi dniami. Boże Narodzenie w Chile obchodzone jest na kilka różnych sposobów w zależności od regionu i tradycji rodzinnych. Wiele ludzi uczestniczy w nabożeństwach, część czyta fragmenty Biblii, zdarzają się i tacy co zaśpiewają kolędy. Chilijska tradycja różni się od tej polskiej, ale jedno je łączy – jest to okres, który powinno się poświęcić rodzinie. Ja osobiście nie wyobrażam sobie Świąt bez rodzinnego grona, wspólnych rozmów, śmiechów i.. oczywiście jedzenia. Dlatego bardzo mnie cieszy to, że moja chilijska familia Święta spędza razem, a nie w różnych zakątkach Chile. Dzisiaj chcę Wam pokazać jak my obchodziliśmy ten magiczny okres w roku.
Świąteczne Puerto Montt
Już w zeszłym roku zauważyłam, że w Puerto Montt nie przykłada się dużej wagi do różnego rodzaju dekoracji. Oczywiście była choinka na głównym rynku, trochę lampek i szopka, ale na tym zakończono dekorowanie miasta. W witrynach sklepowych prawie wcale nie było dekoracji, za to spotkać można było wielkie napisy dotyczące świątecznych wyprzedaży. Szkoły i przedszkola organizowały sprzedaż ręcznie robionych świątecznych gadżetów, trochę przypominało to nasze jarmarki. Na ulicach nie było słychać kolęd, ani też takich piosenek jak „Marry Christmas Everyone” czy „Last Christmas”. Jedno jest pewne…dziwnie wygląda choinka i św. Mikołaj w prawie 30C upale…oj dziwnie…
Co na świątecznym stole?
Na chilijskim świątecznym stole znajduje się to co dana rodzina najbardziej lubi…brak niestety polskiego barszczyku i karpia (jeszcze;)) Trochę szkoda, bo ja zawsze czekałam na karpia – w Boże Narodzenie jakoś smakuje inaczej… o wiele lepiej 😉 A w Chile nie ma na co czekać, bo się dostanie to co się je przez cały rok. U nas była baranina, ziemniaczki i trzy sałatki jarzynowe. W tym roku usiedliśmy do stołu przygotowanego na podwórku. Kolacja zaczęła się dość późno – trochę po 21.00. Nie czekaliśmy na pierwszą gwiazdkę, bo ciężko by jej było szukać na jeszcze słonecznym niebie. Po posiłku wróciliśmy do domu, aby zasiąść do stołu ze smakołykami. Ale za nim to nastąpiło podzieliliśmy się opłatkiem – trochę polskiej tradycji w Chile musi być! Były też polskie ciasta, w tym przepyszna karpatka, która robi furorę wśród chilijskiej familii. A co do picia zapytacie..Podstawą jest Cola de Mono „Małpi Ogon” (przepis) oraz u nas zawitała także Chicha (napój alkoholowy z jabłek).
Oczekiwanie na prezenty
W Chile prezenty przynosi Viejito Pascuero, który wchodzi przez komin, a jak nie ma komina to i okno lub drzwi mu wystarczą. U nas w familii mamy jednego 3latka, którego nasi „Panowie” zabrali na krótki spacer w poszukiwaniu Viejito Pascuero, a „Panie” w tym czasie przygotowywały prezenty. Prezenty otwiera się w Chile o godz 24.00, a spod choinki wyciągają je najmłodsi. Dość dziwnym jak dla mnie zwyczajem jest podpisywanie prezentów „od kogo i dla kogo”, ale tak to już właśnie w Chile jest. U nas tradycję obdarowywania się prezentami zakończyły zaręczyny – magia świąt 😉
A co potem?
25 grudnia to dzień wspólnego lenistwa i dalszego zajadania się smakołykami. Niestety 26 grudnia nie jest w Chile świętem, także Chilijczycy spędzają go już w pracy. I tak oto minęły nam kolejne Święta 🙂 A na zakończenie jeszcze trochę chilijskich kolęd w wykonaniu Cecilii Echeñique.
Podczas moich pierwszych Swiat w Boliwii byla choinka, byla rodzina, ale brakowalo tej odswietnej atmosfery:) W zeszlym roku ciocia nie zgodzila sie zebym zrobila barszcz z uszkami na Wigilie, bo popsuloby to jej jadlospis, ale w tym roku juz byl:)