Drugi dzień pobytu w Antillance dostarczył nam niesamowitych przygód. Nie przypuszczaliśmy, że będzie to tak dobrze zorganizowany i dopracowany wyjazd. Pod koniec dnia wszyscy wracali uśmiechnięci.. i gotowi do dalszej pracy… chyba o to głównie chodziło szefom ;).
Ale od początku…
Jak jest szansa, żeby zobaczyć coś nowego to trzeba korzystać!. Dlatego bez zastanawiania wybraliśmy się nad ranem, na własną rękę w góry. O 6.30 byliśmy już w drodze… po wyjściu z hotelu przywitało nas cudowne wiosenne słońce…
Wybraliśmy pierwszą trasę, która wydawała nam się interesująca. Dopiero w domu sprawdziliśmy na mapie dokładnie gdzie nas poniosło…
Na początku trochę spaceru..
a potem już tylko up..up..up..
Widoki jak zawsze piękne.. Region Los Lagos jest niesamowicie magicznym miejscem..
W oddali Jezioro Rupanco
Po prawej wulkan Puntiagudo i w oddali wulkan Tronador (znajduje się na granicy Chile – Argentyna)
wulkan Puntiagudo i stożek wulkanu Osorno
wulkan Puntiagudo
wulkan Casablanca
Nie udało nam się niestety wejść na sam szczyt… mało stabilne podłoże skutecznie odwiodło nas od dalszej wspinaczki…
Potem już tylko powrót…
Hotel Antillanca
Nasz spacer zakończył się dość szybko. Ok 9.30 byliśmy już z powrotem w hotelu, aby o 10.00 zasiąść do śniadania… na które zaproszono nas do lasu…
Po śniadaniu skierowano nas na parking przy hotelu, na którym czekały już przygotowane do drogi służbowe auta, które miały zabrać wszystkich na przejażdżkę…
W trasie..

Niektórym udało się podjechać na sam szczyt… a niektórzy jeszcze pod koniec musieli zrobić sobie krótki spacer…
A z góry..
można było podziwiać…
…wulkan Puntiagudo
wulkan Casablanca
w oddali wulkan Puyehue i Cordón Caulle
w oddali Cordón Caulle
Wulkan Puyehue ( Ostania erupcja miała miejsce 4 czerwca 2011 roku. Pył wulkaniczny opadł w promieniu 100 km. Wulkan był uśpiony od 1960 roku. Unoszący się dym na niebie można było zauważyć jeszcze długo po moim przyjeździe )
Potem powrót do samochodów.. zjazd… i kierunek krater Raihuén i następny przepiękny punkt widokowy.
Krater Raihuén (więcej zdjęć także w pierwszej części)
Krater Raihuén i wulkan Casablanca
W drodze do punktu widokowego
I ostanie spojrzenie na Andy
wulkan Casablanca
Po wycieczce zaproszono nas na obiad w ogrodzie. Niestety mój aparat odmówił posłuszeństwa także mogę tylko powiedzieć, że było pysznie, słonecznie i zabawnie 🙂
więcej:
Doroto,
Wspaniały blog pełen cennych informacji i wspaniałych zdjęć. Chile jeszcze przede mną… Zazdroszczę Tobie, że masz te wspaniałe krajobrazy w zasięgu ręki 🙂
Dziękuję bardzo, cieszę się, że się podoba ! 🙂 Mam nadzieję, że na Twoim blogu zagoszczą także jakieś chilijskie potrawy 😉
Piękne,po prostu piękne zdjęcia:) Chile to moje małe marzenie:)
Zatem zapraszamy ! 😀