Rezerwat Llanquihue – wyprawa na Wulcan Calbuco (Refugio)

„Rezerwat Llanquihue – znajduje się w prowincji Llanquihue w Regionie Los Lagos. Powstał w 1912 roku. Ma powierzchnię 33.972 ha i jest częścią Rezerwatu Biosfery.Dominujące typy roślinności:  mañío, coihue, ulmo, tiaca i luma. Można również trafić na drzewa Alerce. M.in występują takie ssaki jak: pumy, pudu, dzikie koty, lisy i andyjskie Vizcacha. Wśród ptaków można zobaczyć m.in: kondor, sokół wędrowny, peuco, caiquen, huet-huet i chucao.”

Wstawanie wcześnie rano nie jest moją mocną stroną. Niestety przed wyprawą na Wulkan Calbuco miałam zapowiedziane, że w dniu wyjazdu wstajemy o 5 rano, mimo, że mieliśmy do dyspozycji samochód. Tym razem na naszą wycieczkę nie wybraliśmy się sami. Mój „M” zaprosił na nią także swoich dwóch kolegów, którzy ku mojemu zdziwieniu nigdy wcześniej tego rejonu nie odwiedzili. Cóż chyba „M” miał rację mówiąc, że mało kto tutaj w Chile tak naprawdę lubi korzystać z wszystkich uroków tego pięknego kraju – mało kto docenia to co ma się „pod nosem”. Wczesne wstawanie, dłuższe spacery, albo wspinaczka raczej nie należą do głównych zainteresowań tutejszej młodzieży. A szkoda.. tracą bardzo dużo!.

Podróż pod samo wejście Rezerwatu Llanquihue trwała ok. 40 min – samochodem. Autobusem niestety trwałoby to nieco dłużej – nie podjeżdża on pod samo wejście (przewoźnik JB: Puerto Montt – Correntoso – Lago Chapo – Caleta la Arena, godz odjazdu: 7.45, 12.30 i 18.30. Od przystanku Sektor Rio Blanco 3 km piechotą).

Mapa naszej trasy (początek: wejście do Rezerwatu – las Alerce – koniec: refugio (schronienie))

Oczywiście wejście do samego rezerwatu bardzo zadbane i dobrze opisane. Na początku droga była lekka i przyjemna. Mój „M” powiedział, że nie jest ona tak wymagająca, ale z upływem czasu coraz bardziej byłam przekonana, że może nie jest wymagająca..dla niego. Ale kobieta w towarzystwie trzech mężczyzn nie mogła wyjść na „mięczaka” więc dzielnie maszerowałam.

Podczas naszej wędrówki często się zatrzymywaliśmy żeby wszystko dokładnie obejrzeć i sfotografować. Niestety pogoda z rana niezbyt nam dopisywała, więc nasze poranne fotografowanie nie zaliczyliśmy do naszych najlepszych. Ja głównie skupiłam się na roślinności i szukaniu ukrywających się zwierzątek, a „M” podziwiał wodospady i Wulkan Calbuco, który z oddali prezentował się fantastycznie. Był to mój pierwszy wulkan widziany z tak bliska, byłam w niebo wzięta!. A i tak najpiękniejsze było jeszcze przede mną.

Naszą pierwszą dłuższą przerwę postanowiliśmy zrobić w specjalnie oznaczonym miejscu widokowym „Mirasol”. Widoki były cudne.

Z chwilą zejścia z miejsca widokowego wkroczyliśmy do lasu, czyli miejsca z etykietą „najgorsze”. Powiem szczerze tutejsze lasy mało mi odpowiadają. Są ciemne, mokre i mało przyjemne.

Po drodze udało nam się sfotografować trochę tutejszych drzew… No i w końcu pojawiło się słońce!

Naszym ostatnim miejscem postojowym było Refugio Calbuco. Tutaj można odpocząć i nabrać siły na dalszą wspinaczkę, jeśli ktoś wybiera się na sam szczyt Wulkanu Calbuco. Dla nas był to ostatni cel podróży – nasza wycieczka była zaplanowana tylko na jeden dzień.

W czasie kiedy wszyscy odpoczywali ja latałam jak głupia z aparatem i robiłam zdjęcia wszystkiemu co popadnie. W końcu nie często bywa się i podziwia roślinność na zboczach wulkanów. Był to dla mnie najprzyjemniejszy moment naszej wycieczki. Widoki były niesamowite…

Po godzinnym odpoczynku przyszła pora na zejście. Pogoda była o wiele lepsza niż nad ranem więc mogliśmy nadrobić zaległości fotograficzne. Ale i tak w większości myśleliśmy już tylko o tym żeby usiąść w suchym miejscu i zjeść jakiś dobry ciepły posiłek.

Przed wyjściem z parku można jeszcze zboczyć nieco z trasy i zobaczyć Wodospad Rio Blanco, który sprawia niesamowite wrażenie. Dużo osób przyjeżdża w to miejsce aby uprawiać Canyoning.

Naszą wycieczkę zakończyliśmy nadrobieniem straconych kilogramów w naszej ulubione „restauracji” Tia Izabel, która znajduje się we wsi Correntoso.

Sahifa Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.